Grupa „Mamy z Opola” obejmowała coraz szerszy zasięg, zaczęło się o nas robić głośno w lokalnych mediach, więc nasza „Matka Założycielka” Ela podjęła decyzję, która kiełkowała w niej od dawna: zakładamy stowarzyszenie! Jak przyznała, nie ma doświadczenia w tego typu organizacjach, jak zresztą wiele z nas, ale przecież w grupie było już ponad dziewięćset mam – to oczywiste, że wśród takiej ilości musiało znaleźć się kilka doświadczonych i przede wszystkim chętnych do pomocy osób.
Na spotkaniu założycielskim, na które przyszło szesnaście gotowych do działania opolskich mam, bardzo profesjonalnie i sprawnie podjęto uchwałę o założeniu i statucie Stowarzyszenia Mamy z Opola. Okazało się, że każda z nas ma mnóstwo ciekawych pomysłów na działalność Stowarzyszenia, jak też talentów, wiedzy i doświadczenia, którym chce się podzielić z innymi. Jest mama, która nam wszystko policzy i zaksięguje, mamy służące poradą prawną, administracyjną i laktacyjną, mamy-tłumaczki i korektorki, mamy z wiedzą z zakresu żywienia dzieci, rozwoju, mamy-animatorki, społeczniczki i mamy-informatyczki.
Po co stowarzyszenie? Facebookowa grupa „Mamy z Opola” działa i ma się świetnie. Pomaga wielu kobietom w uzyskaniu odpowiedzi na pytania dotyczące wychowania dzieci, ale nie tylko. To właśnie w grupie wielokrotnie zostało poruszonych kilka istotnych spraw dotyczących Opola i problemów, z jakimi borykają się mamy w naszym mieście, np. brak placów zabaw w centrum, odpowiednich miejsc do karmienia lub przewinięcia dziecka w przestrzeni publicznej, bariery komunikacyjne dla wózków, kwestie finansowe niepracujących mam przebywających na urlopie wychowawczym czy brak miejsc parkingowych dla rodzin z dziećmi. Te i inne kwestie przedstawiłyśmy niedawno na spotkaniu z nowo wybranym prezydentem Opola, panem Arkadiuszem Wiśniewskim, opowiedziałyśmy mu też o grupie „Mamy z Opola” na Facebooku.
Takiej burzy mózgów, jak w działającym dopiero od kilku tygodni Stowarzyszeniu Mam z Opola, nie widziałam jeszcze nigdy. Matki z dzieckiem przy piersi i przed laptopem, pomiędzy praniem a prasowaniem lub prosto z pracy w biegu za raczkującym brzdącem, cały czas działają, podrzucają kolejne pomysły, organizują coś i tworzą – między innymi blog, który właśnie czytacie.
Spotkania nie uwieczniłyśmy na żadnym zdjęciu – a szkoda, bo warto by było zobaczyć te kilogramy ciastek i czekolad, które mamy przyniosły na spotkanie, jak również zapał, z jakim dyskutowały nad wizją Stowarzyszenia. Jedyne zdjęcie, jakie dotyczy tego wydarzenia, to uchwycony moment oczekiwania na przyjście mam.
Judyta P.K.
Na spotkaniu założycielskim, na które przyszło szesnaście gotowych do działania opolskich mam, bardzo profesjonalnie i sprawnie podjęto uchwałę o założeniu i statucie Stowarzyszenia Mamy z Opola. Okazało się, że każda z nas ma mnóstwo ciekawych pomysłów na działalność Stowarzyszenia, jak też talentów, wiedzy i doświadczenia, którym chce się podzielić z innymi. Jest mama, która nam wszystko policzy i zaksięguje, mamy służące poradą prawną, administracyjną i laktacyjną, mamy-tłumaczki i korektorki, mamy z wiedzą z zakresu żywienia dzieci, rozwoju, mamy-animatorki, społeczniczki i mamy-informatyczki.
Po co stowarzyszenie? Facebookowa grupa „Mamy z Opola” działa i ma się świetnie. Pomaga wielu kobietom w uzyskaniu odpowiedzi na pytania dotyczące wychowania dzieci, ale nie tylko. To właśnie w grupie wielokrotnie zostało poruszonych kilka istotnych spraw dotyczących Opola i problemów, z jakimi borykają się mamy w naszym mieście, np. brak placów zabaw w centrum, odpowiednich miejsc do karmienia lub przewinięcia dziecka w przestrzeni publicznej, bariery komunikacyjne dla wózków, kwestie finansowe niepracujących mam przebywających na urlopie wychowawczym czy brak miejsc parkingowych dla rodzin z dziećmi. Te i inne kwestie przedstawiłyśmy niedawno na spotkaniu z nowo wybranym prezydentem Opola, panem Arkadiuszem Wiśniewskim, opowiedziałyśmy mu też o grupie „Mamy z Opola” na Facebooku.
Takiej burzy mózgów, jak w działającym dopiero od kilku tygodni Stowarzyszeniu Mam z Opola, nie widziałam jeszcze nigdy. Matki z dzieckiem przy piersi i przed laptopem, pomiędzy praniem a prasowaniem lub prosto z pracy w biegu za raczkującym brzdącem, cały czas działają, podrzucają kolejne pomysły, organizują coś i tworzą – między innymi blog, który właśnie czytacie.
Spotkania nie uwieczniłyśmy na żadnym zdjęciu – a szkoda, bo warto by było zobaczyć te kilogramy ciastek i czekolad, które mamy przyniosły na spotkanie, jak również zapał, z jakim dyskutowały nad wizją Stowarzyszenia. Jedyne zdjęcie, jakie dotyczy tego wydarzenia, to uchwycony moment oczekiwania na przyjście mam.
Judyta P.K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz